Irena Santor Z okazji nadania Irenie Santor tytułu doktora honoris causa Akademia wydała książkę pt. Irena Santor – Doktor honoris causa Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi. W publikacji znajdują się m.in. recenzje doktoratu napisane przez Jacka Cygana i prof. Renatę Danel, tekst laudacji prof. Włodzimierza Nahornego i artykuł Marii Szabłowskiej o Irenie Santor, a także krótkie wypowiedzi samej Artystki. W publikacji znajdują się ponadto: wykaz nagród i odznaczeń zdobytych przez Irenę Santor oraz spis najważniejszych pozycji z jej obszernej dyskografii. Książka jest barwnie ilustrowana zdjęciami z różnych okresów kariery Ireny Santor.

Cytaty z książki:

„«Nasze Dobro Narodowe», słyszałem ten zwrot w odniesieniu do niej niejednokrotnie i właśnie ona, jak mało kto w naszym środowisku, na to określenie bardzo sobie zasłużyła. Jest jeszcze drugi: «Pierwsza Dama Polskiej Piosenki» – tego już nie kwestionuje nikt. Otoczona jest szacunkiem i przez tych, którzy profesjonalnie zajmują się piosenką, tych którzy uprawiają zupełnie inne gatunki muzyki (…), jak i ludzi na co dzień w ogóle nie interesujących się sztuką.” | prof. dr Włodzimierz Nahorny

„Mam jednocześnie świadomość, a z niej płynącą satysfakcję i radość, iż uczestniczę w wydarzeniu historycznym. Oto po raz pierwszy muzyczne środowisko naukowe pragnie docenić i uhonorować Pierwszą Damę polskiej piosenki. To znak czasu – wydarzenie bez precedensu! Co cieszy, jest ono jednocześnie dowodem zmieniającego się w XXI wieku podejścia do dyscypliny artystycznej, jaką jest szeroko rozumiana sztuka wokalna.” | prof. dr hab. Renata Danel

„Dla mnie metoda odtwórcza Ireny Santor, owa «skromność śpiewania» jest najwyższą wartością, dostępną tylko absolutnie nielicznym. Artystka w sposób mistrzowski kreśli swoim głosem opowieści, jak japońscy mistrzowie kreślili cienkim piórkiem niepowtarzalne obrazy. Nie epatuje, nie nadużywa emocji, pozwala zmysłom słuchacza na swobodny byt. Ale w jej głosie, w jej interpretacji jest wszystko. Nic tam już nie można dodać - ani czasu, ani atłasu.” | Jacek Cygan

Śpiewała od dziecka, a już jako kilkuletnia dziewczynka w ten sposób „zarabiała”. Wskakiwała na ladę sklepową i śpiewała lekko nieprzyzwoite piosenki miłosne, a panie ekspedientki dawały jej słodycze. W „repertuarze” miała nie tylko frywolne kuplety, ale także PrząśniczkęPo nocnej rosie. Dopiero po latach dowiedziała się, że napisał je Stanisław Moniuszko. Dlaczego z takim talentem wokalnym wylądowała w Szkole Zdobienia Szkła w Polanicy? Historia o tym milczy. Wiemy natomiast, ze malować ani rysować nie umiała zupełnie. Na szczęście jedna z nauczycielek w Polanicy zauważyła, że jej miejsce jest raczej w szkole muzycznej, przedstawiła profesorowi Górzyńskiemu, a ten, po przesłuchaniu dał list polecający do „Mazowsza”. | Maria Szabłowska